Alfacharlie.pl

Najlepsi z Najlepszych !

Menu Główne
Strona Główna
Szkolenia
Galeria
Ciekawe Adresy
Logowanie
Felietony
Od Redaktora ...
Żarciki
O broni ...
Strzelectwo ...
Księgozbiór
Imprezy
Prawo
Koledzy ...

    Rusznikarz :

  •  Darek S.
        tel. (91) 460-13-18


  •  Tadeusz M.
        tel. (91) 433-69-77

 

    Kluby :

 


    Ośrodki szkoleniowe :

 

  •  cichy

 

    Sklepy :

 

 

 

 

 

 

 

 

 

       Webmaster :

    •     Piotr W.   e-mail
Cywilny dostęp do broni ... łańcuszek zależności PDF Drukuj Email
Wpisany przez Redaktor - Zbyszek   
sobota, 05 września 2009 10:34

Cywilny rynek broni, dostęp do broni … łańcuszek zależności

Alfacharlie.plOstatnio napłynęły pogrążające w smutku wieści dla wielu stoczniowców Gdyni i Szczecina, ale czy tylko dla nich ?, niestety nie. To, że problem stoczniowców jest  problemem ogólnokrajowym nikt o tym nie pisze i nie mówi. Z przemysłem stoczniowym związanych było wiele firm, które z nim kooperowały i dostarczały wyposażenia dla budowanych statków. Wieści płynące  z poznańskich zakładów Cegielskiego i wielu innych położonych w różnych rejonach Kraju wyraźnie o tym świadczą. Otworzył się łańcuszek porażki gospodarczej i ludzkiej zarazem. Wspomniałem o tym, ponieważ jest to doskonały przykład dla sytuacji w polskim przemyśle zbrojeniowym, cywilnym rynku broni i również w strzelectwie sportowym. W Europie jest kilka krajów mających  bardzo rozbudowany przemysł zbrojeniowy,  jak choćby  Austria, Czechy, Niemcy,  Szwajcaria, Włochy. Są to kraje w których przemysł zbrojeniowy ma szczególne znaczenie dla gospodarki narodowej … przynosi spore zyski, a jednocześnie w pewnej dziedzinie promuje dany kraj.

W tych krajach rozbudowany jest również cywilny rynek broni, prężnie rozwija się strzelectwo, praktycznie każda znana wytwórnia broni posiada własne fabryczne zespoły strzeleckie, biorące udział we wszystkich istotnych imprezach w strzelectwie sportowym na terenie kontynentu  i świata. Uregulowania prawne dotyczące broni palnej są na tyle liberalne, że dostęp do broni ma każdy praworządny obywatel. Istnieją i prosperują  sklepy z bronią  i akcesoriami, prężnie działają strzelnice i ośrodki szkoleniowe. Wiele firm produkuje osprzęt i akcesoria dla strzelców i myśliwych. Wszyscy  na tym zarabiają. Prawo o broni  i przemysł zbrojeniowy nie wchodzą sobie w drogę. We Włoszech na przykład, gdzie przepisy prawne  zabraniają używania amunicji tego samego kalibru co państwowe formacje uzbrojone (wojsko, policja, żandarmeria itp.), produkuje się specjalnie dla obywateli, broń dostosowana do naboju 9mm x 21, w miejsce niedozwolonego 9 mm19 Para. Czesi są dumni ze swojej Ceskiej Zbrojovki, kupują czeską broń, rozwijają strzelectwo sportowe  i mają efekty w postaci  strzelców na światowym mistrzowskim poziomie. Podobnie jest w wielu innych państwach Europy, choćby na Węgrzech, w Bułgarii, o Niemczech, Szwajcarii , krajach Beneluxu czy Skandynawii nie wspominam, żeby ze smutku i wymęczonych nerwów klawiatury nie schrupać, bo przecież stateczny i spokojny  facet jestem . Znacznie  lepiej niż u nas wygląda to nawet w krajach bałtyckich, które jeszcze do niedawna były krajami uzależnionymi  od  Związku Sowieckiego, a w których demokratyczne przemiany  zdecydowanie pozostawiły Polskę daleko w tyle, przynajmniej w kwestii swobód obywatelskich i  dbałości o interes społeczny.  Polska w tej dziedzinie jest zaściankiem Europy. Jestem naprawdę dumny, że mimo takiego opłakanego stanu rzeczy, Polacy zdobywają jeszcze medale na zawodach najwyższej rangi, tylko pytam: jeszcze jak długo  tymi sukcesami będziemy mogli się szczycić ? , bo nie sądzę aby to trwało wiecznie bez zmiany doktryny nastawienia decydentów. Pamiętam  jak w pierwszych latach polskiego IPSC, grupa strzelców wywodząca się z jednej z polskich jednostek specjalnych  brylowała na zawodach z MAG-iem w dłoniach. Pomimo, że cały zespół używał polskiej broni i przynosił jak by nie było splendor fabryce, praktycznie żadnej pomocy od niej nie otrzymał. Nie sądzę by kilka darowanych pistoletów i sponsorowana  amunicja dla tego zespołu  naraziłby fabrykę na kłopoty finansowe Stracono szansę na promocję polskiej broni i ewentualny rynek zbytu. Tym bardziej, że dzięki ówczesnym władzom polskiego IPSC, pistolet MAG 95/98 wpisano oficjalnie do listy broni dopuszczonej do klasy fabrycznej. Dzisiaj nie jest inaczej. Jedyny wytwórca polskiego pistoletu łódzki Prexer, choćby chciał, bo nie sądzę, aby ktoś byłby skłonny  z własnej woli brać udział w zawodach  IPSC z WIST-em 94 w dłoni, chyba że za roczne pobory prezesa firmy, zmniejszyłyby one  nieco doznanie wstydu za nieudany i żenujący  występ z tym zawodnym pistoletem. Przepraszam, że nie wspominam o Łuczniku, niestety nie produkuje on żadnej broni krótkiej z polskim rodowodem, bo VIS wytwarzany jest sporadycznie i tylko na wyraźne zapotrzebowanie kolekcjonerów, a sztandarowy produkt czyli Walther był niemiecki i jest niemiecki, więc ewentualny splendor i tak by przypadł firmie Carl Walther. Zespól sportowy promuje fabrykę to fakt, ale zazwyczaj fabrykę która poprzez zawodników promuje swoje dzieło. a nie składaka i osiągnięcie konstrukcyjne fabryki za miedzy. Inaczej to wygląda jeśli chodzi o broń długą, tutaj FB Łucznik mogłaby zrobić niezły interes. Beryl-Sport ( dawniej Beryl IPSC) to w miarę udana modyfikacja szturmowego Beryla 96,  z założenia przeznaczona do szeroko pojętego strzelectwa dynamicznego z IPSC włącznie. W tym wypadku niestety, wrogie, destrukcyjne  i do tego bezprawne działanie organów policyjnych doprowadziły niemal  do wstrzymania produkcji tych karabinków. Broni tej, wpisanej na tzw. „czarną listę”  organy policyjne nie rejestrują osobom posiadających pozwolenie na broń do celów sportowych lub myśliwskich. Szlag człowieka trafia, bo wszędzie wokół polskich granic strzelectwo z tego typu broni kwitnie jak kwiatki wiosną. Producenci wypuszczają model pseudo-szturmowca jeden za drugim i jakoś miejscowe policje tym się nie przejmują, bo maja znacznie ważniejsze zadania , zwalczanie prawdziwej przestępczości. Na wstępie  artykułu wspomniałem o łańcuszku zależności, który prowadzi  do destrukcji  i to w dużo większym wymiarze niż ktoś myśli. Podobnie jest w Polsce z bronią. Policja nie wydaje pozwoleń, sklepy broni nie sprzedają, bo komu?, krajowi producenci broni nie wytwarzają jej na rynek cywilny, bo kto ją od nich kupi? Podobnie jest z importerami broni zagranicznej,  po co sprowadzać? Dla kogo?. Koło się zamyka, pomimo wielu deklaracji, planów i zobowiązań, topimy nasz kraj w bagnie absurdu i krótkowzroczności decydentów.  Zamiast wspomagać rodzimy przemysł obronny i wszystko co wokół niego egzystuje, robione jest wszystko aby zniszczyć go definitywnie. Niic więc dziwnego, że   niespełna 300-to osobowa grupa polskich strzelców IPSC zużywa rocznie niewiele mniej amunicji na treningach i podczas zawodów niż cala polska policja, i straz graniczna razem wzięta. Dziwi mnie natomiast to, że w takiej sytuacji, tak ochoczo naszych żołnierzy wysyła się na obce wojny... z byle jaką bronią na dodatek, bo tą lepszą i niezawodną, niestety importowaną, mają tylko formacje specjalne, pozostali "misjonarze" walczą z rewelacyjnym WIST-em w dloni i niedoposażonym Berylem. Wracając rozważaniami do strzelectwa sportowego, to kolejne myśli mnie nachodzą. Strzelnice są w zasadzie niepotrzebne decydent powie, więc po co je budować?.  Policja nie musi uczyć się strzelać, bo po co, zawsze gdzieś ktoś trafi, a że zamiast tygrysa będzie weterynarz niewielka to różnica. Po co szkolić młodzież, niech lepiej ławki w parkach rozwala, prowadzi intensywne życie osiedlowych bojowników z butelka piwa w dłoni  lub  wojuje z policjantami podczas meczy piłki nożnej, zawsze to coś ciekawszego i przy okazji do prasy się nadaje.  Po co wzmacniać zaplecze sportowe, po co wydawać pieniądze na nowe obiekty. A co z medalami na  Olimpiadach i Mistrzostwach ktoś zapyta. Ano,  jakoś  je  zawodnicy zdobędą, podobnie jak  ostatnio nasi lekkoatleci w Berlinie, a  wśród nich nasza  Mistrzyni  Świata,  z przyczyń obiektywnych, jak by ktoś powiedział,  trenująca pod mostem w Poznaniu. Jeśli co niektórzy politycy, szefowie związków sportowych i tzw. działacze są z tego dumni, a mam na myśli miejsce treningu,  a nie zdobyty medal i  nie widzą w tym niczego zdrożnego ani wstydliwego, to znaczy że jak zwykle popelniliśmy błąd przy urnach wyborczych. Mam nadzieję, że tych błędow z czasem popełniać będziemy mniej, bo w innym wypadku z własnej woli w pełni będziemy zasługiwali na taki los jaki mamy.

Zbyszek

Poprawiony: sobota, 19 września 2009 15:14