Niedawno w wiadomościach telewizyjnych usłyszałem informację o kolejnym czarnym weekendzie na polskich drogach. Mnóstwo wypadków było, sporo osób zginęło, jeszcze więcej osób zostało rannych … Winę jak zwykle ponoszą pijani kierowcy i kierowcy brawurowo jeżdżący, którym natura poskąpiła wyobraźni. Pan spiker pokiwał smętnie głową, Pan Policjant, który się wypowiadał tez głową pokiwał i na tym się skończyło. Normalka, żadna to sensacja. Wystarczy jednak, że ktoś gdzieś tam się przypadkowo postrzeli, że ktoś z wiatrówką w ręku strzeli do autobusu, albo na ulicy lub w swoim domu, postrzeli w samoobronie bandziora ….worek się rozsypie. Telewizornia aż trzeszczy od sensacji, organizowane są debaty, zapraszani „fachowcy” od wszystkiego co strzela plotą brednie przednie, że neospasminą normalny człowiek musi się ratować, aby nie paść z wrażenia. Jakie to wszystko co strzela jest brzydkie i niedobre …
Tak się złożyło, że temat broni, strzelectwa jest mi dobrze znany. Wiem również o tym, że te wszystkie razem wzięte wypadki z bronią w ręku, nie mieszczą się w żadnych statystykach Policji, bo jest tego tak mało, że trudno te promile oficjalnie opublikować. Wiem również o tym, że większość „fachowców” od wszystkiego co strzela i przeciwników swobodnego dostępu do broni w naszym Kraju, jest …. uzbrojona po zęby, chyba ze strachu, że ktoś może ich na pal nadziać za te dyndrymały co wypowiadają. Wiem również o tym, że w Polsce, nadal najpopularniejszym narzędziem zbrodni jest pospolity nóż kuchenny lub kawał metalowego pręta. Porachunki między bandziorami przez niektórych nazywanymi szumnie gangsterami, czasami załatwiane są za pomocą broni palnej, ale mnie to specjalnie nie martwi, dla mnie mogą oni zabijać się do woli, będzie ich przynajmniej mniej. Bandziory broń mieli, mają i mieć będą, a Policji o pozwolenie pytać nie będą. A jeśli ktoś praworządny ginie od bandyckiej kuli , to żal, że nie miał się czym bronić. Już minęło kilka dobrych lat od chwili, kiedy broń pneumatyczna i palna czarnoprochowa stała się dostępna dla każdego pełnoletniego Polaka. I co ? … a nic, jakoś nikt nie napada na banki z rewolwerem Remingtona rocznik 1850, nikt nie wybija osiedlowych kotów z wiatrówką w ręku, jakoś działkowi sąsiedzi nie prowadzą regularnych wojen, z muszkietów czarno prochowych i wielostrzałowych pneumatyków. Nic się nie stało. Polacy tak po prostu dołączyli do sąsiadów, gdzie to od dawno wszystko było. Z bronią palną jest podobnie. Nie każdy musi ją posiadać i nie każdy chce ją posiadać. Znam wiele osób, których broń absolutnie nie interesuje. Jest to dla mnie zrozumiale. Nie jest też prawdą, że broń w polskim społeczeństwie jest kulturowo obca. Broń zawsze była w polskim społeczeństwie, tylko że często nielegalnie, z oczywistych powodów zresztą. Lata zaborów, okupacji sprowadziła broń do podziemia. Krótki okres niepodległości międzywojennej, ożywił dostęp do bron. I też jest nieprawdą, że była ona dostępna tylko dla ludzi zamożnych, miał ją fabrykant, bankier ale również szewc, piekarz. Strzelectwo sportowe rozwijało się dynamicznie, była produkowana specjalna małokalibrowa broń podobna do wojskowej, aby szkolić młodzież. Wojna obronna w 1939 roku i lata okupacji pokazały, że było to przydatne. Po drugiej wojnie światowej, nowa władza tak się społeczeństwa bała, że posiadanie broni szybciutko formalnie zakazała. Po zmianach ustrojowych, początkowo było nawet fajnie, na „gazówki” Policja chętnie pozwolenie wydawała, na wiatrówkę można było się też załapać. Ale gdy nowa władza okrzepła, dostatnio się uzbroiła, dobrała się ponownie do biednego Kowalskiego, zaczynając znaną już z historii piosnkę rzewną „nie … bo nie”. Dzisiaj młodzież wychowana na krwawych grach komputerowych i filmach sensacyjnych, gdzie trup ścieli się gęsto, widzi w broni tylko narzędzie walki w krzywym zwierciadle. Brakuje wiedzy, szkolenia i obcowania z nią. Jest w społeczeństwie zauważalny pęd do broni, świadczy o tym ilość wiatrówek sprzedanych na polskim rynku, ponad 350 tysięcy sztuk. Blisko 20 tysięcy Polaków uprawia Airsoft z replikami broni bojowej w dłoni. To o czymś świadczy. Nie będę tu przytaczał sytuację w USA, jest to kraj odległy, obcy kulturowo, z inną tradycja obcowania z bronią. Bardziej wiarygodnym dla mnie przykładem rozsądku społecznego w zakresie dostępu do broni są Czechy, Niemcy czy choćby postradzieckie republiki Łotwa, Estonia, Litwa. Czechy to przecież kulturowo kraj bardzo zbliżony do Polski, ponad 350 tysięcy posiadaczy pozwoleń na broń. U nas, niewiele powyżej 150 tysięcy tylko, że Czechy maja około 10.5 mln obywateli, a my blisko 38 mln. W Niemczech strzelectwo sportowe z własnej broni uprawia 2 mln 200 tysięcy osób, ponad 600 tysięcy uprawia łowiectwo. W Polsce strzelców sportowych jest niespełna 15 tysięcy, myśliwych nieco ponad 100 tysięcy. Nie warto tego wszystkiego przytaczać, bo tylko krew się burzy. W Szwajcarii każdy może mieć broń, te osoby które służyły w wojsku mogą również posiadać broń szturmową w domu. Nie słychać nic, aby coś złego z tego wynikało. Nie chciałem narzekać, ale co jakiś czas smutek mnie nachodzi, więc chociaż w tej formie swoje kredo wypowiem. A to, że Ci, od których dużo w tej materii zależy, mają to gdzieś … daleko, to trudno, przyzwyczaiłem się już. Ale co sobie ponarzekałem, to ponarzekałem i tego nikt mi nie zabierze.
Zbyszek
|