Walther P 22Q - broń alarmowa Drukuj
Wpisany przez Redaktor - Zbyszek   
środa, 17 października 2012 13:29

Broń alarmowa "nowej ery" dzisiaj, jutro,  a może na zawsze ...

OGaleria Alfacharlie.pld kilku dni moją skrzynkę elektroniczną zapełniają liczne maile od czytelników, a tematem przewodnim jest hit ostatnich dni czyli „broń alarmowa nowej ery”. Ta „broń nowej ery” spowodowała spore zawirowanie w środowisku sympatyków broni palnej nie wymagającej pozwolenia na jej posiadanie. Bezpośrednim sprawcą tego zawirowania jest dobrze znana firma Kolter z Częstochowy i wspomniany już jej hit rynkowy czyli pistolet gazowo-hukowy Walther P 22Q. Firmę Kolter cenię przede wszystkim za operatywność handlową i odwagę w walce o poszerzenie rynku broni o coraz to ciekawszy segment, niekiedy ta walka to balansowanie na krawędzi przepisów prawa, a właściwie jego ułomnych niesprecyzowanych zapisów. Polskie prawo o broni jest naprawdę dziwne i nie logiczne, z jednej strony możemy bez żadnych przeszkód i wydumanych kryteriów do spełnienia dysponować bronią palną rozdzielnego ładowania i to w bardzo poważnych kalibrach, z drugiej strony mocniejsze wiatrówki zmuszeni jesteśmy rejestrować, a na broń gazowo-hukową jesteśmy zobligowani do otrzymania policyjnego pozwolenie i to na podstawie kryteriów wziętych żywcem z księżyca, bo tożsamych z warunkami uzyskania pozwolenia na broń bojową. W przypadku broni gazowo-hukowej jest to skrajne nieporozumienie, delikatnie mówiąc .Nieraz i nie dwa o tym pisałem. Tuż za miedzą, u naszych sąsiadów z południa z zachodu, północy i również ze wschodu, tą broń można kupić bez żadnych formalności, wystarczy pełnoletnim być no i trochę walorów na zakup posiadać, a jeśli nawet trzeba tą broń rejestrować to procedura jest uproszczona i każdy prawy obywatel tego zabiegu dokona. Jesteśmy taką wyspą cudacznąAlfacharlie.pl, gdzie logika i normalność omija nas szerokim łukiem. Nieposkramiana policyjna anty broniowa fobia jest nie tylko uciążliwa dla przeciętnego Iksińskiego, ale także szkodliwa w wymiarze ogólno społecznym. Gdyby nie to, nikt by nie wyszukiwał luk prawnych w zapisach obowiązujących Ustaw czy Rozporządzeń. Wystarczy przyjrzeć się polityce prowadzonej u naszych najbliższych sąsiadów, tam wszystko jest proste i klarowne, a organa Policji czuwają nad przestrzeganiem prawa, a nie modyfikują je według własnych wizji i potrzeb. Jeśli już nasze władze decyzjonalne nie są w stanie coś sensownego społeczeństwu zaproponować, to może łatwiej byłoby po prostu skopiować uregulowania prawne naszych sąsiadów. Tęskno mi do przełomu lat 80-tych i 90-tych gdzie nasza Milicja, a później Policja żył i pracowała na fali odbudowy i normalności, niestety szybko nastąpiło przewartościowanie i od lat mamy to co mamy. Jest rzeczą wiadomą i nie skrywaną, że policje europejskie są z zasady anty uzbrojeniowe i nie obojętne na to czy broni palnej przybywa w poszczególnych społeczeństwach czy też nie, ale to jaki dostęp do broni mają obywatele regulują przepisy prawa, a nie policyjna fobia. Nasze prawo o broni jest nieprecyzyjne, dlatego też tyle rożnych zawirowań, akcji podjazdowych, a później często rozczarowań, niestety. Przekonali się już o tym myśliwi, którzy brak sprecyzowań w zapisach ustawowych wykorzystali do uzbrojenia się w broń krótką i bocznego zapłonu. Zabawę odpowiednim rozporządzeniem szybko przerwano i temat przynajmniej na razie przestał istnieć. Stało się tak ponieważ jak zwykle w naszym Kraju zamiast dążyć do formalnego przeforsowania tematu, zaczęto od tylnej strony, czyli wykorzystania lukAlfacharlie.pl prawnych i niesprecyzowanych zapisów. A taki sposób rozwiązywania problemu jak widać nie bardzo się podoba, więc reakcja była szybka ze szkodą dla myśliwych. Faktem natomiast jest to, że w okresie powojennym nigdy polscy myśliwi nie mieli dostępu do broni krótkiej przeznaczonej do łowiectwa, a jeśli chodzi o okres przedwojenny to jeśli już posiadali broń krótką to tak jak wszyscy inni obywatele do innych celów, a nie do łowiectwa. Nie mam nic do myśliwych i broń krótka w ich dłoniach mi nie przeszkadza, jeśli chcą niech ją mają, tylko należało rozwiązać ten problem inaczej niż to zrobiono. Jak na razie, to polscy łowcy zyskali to, że policyjne organa już nie patrzą na nich tak miłosiernie jak poprzednio i gdzie niegdzie błogi sen myśliwych jest zakłócany. Z bronią alarmową jest podobnie, wykorzystanie nie sprecyzowanych zapisów niekoniecznie może zostać przyjęte i zaakceptowane. Tym bardziej, że pomimo, że mówimy o broni alarmowej, a tak naprawdę jest ona gazowo-alarmową. Ten temat jest mi dobrze znany, mam kilku kolegów kolekcjonerów broni gazowej, a jeden z nich jest w posiadaniu wszystkich pistoletów i rewolwerów gazowo-alarmowych, które były i są sprzedawane w Niemczech. Dzięki czemu wiem czym się różni broń gazowo-hukowa od hukowej. Broń hukowa, bo taka jest również produkowana, poza oznaczeniem kalibru posiada literkę „S” (Signal) i w instrukcji jest wyraźnie napisane, że broń przeznaczona jest wyłącznie do amunicji hukowej. Broń alarmową od gazowo-hukowej odróżniają pewne zmiany konstrukcyjne. Przykładem tego mogą być rewolwery Weihrauch’a HW 37 i HW 37 S. Nie jest to w sumie takie ważne, do broni oferowanej przez firmę Kolter można sprzedawać wyłącznie amunicję hukową, a jeśli ktoś (posiadacz hukowego Walther’a) w własnym zakresie zaopatrzy się w amunicję gazową, to wówczas ma problem i to jest tylko jego problem i jego głupoty. Cenię bardzo inicjatywę handlową firmy Kolter, ale mogę domniemać, że w tym wypadku nie dopracowano pewnych szczegółów i efekt końcowy tej bardzo potrzebnej inicjatywy może być niekorzystny. Upór widomych organów może utrudnić stabilizację rynku, miejmy nadzieję że Kolter wygra tę batalię, tym bardziej, że ma prawne przyzwolenie w postaci oficjalnych opinii odpowiednich instytucji. Najbliższe dni powinny przynieść rozwiązanie, miejmy nadzieję że pozytywne.

Zbyszek

Poprawiony: piątek, 17 maja 2013 21:45